Po dwunastu godzinach spedzonych w niezbyt wygodnym samolocie jestesmy w koncu w Sao Paulo.Kiedy zblizamy sie do londowania mozemy zobaczyc z samolotu,ze zaraz za terenem lotniska zaczynaja sie fawele.Nigdy nie widzialam zeby ludzie mieszkali tak blisko lotniska.Niesamowite!
Lotnistko jest bardzo zatloczone i przez ponad godzine musimy czekac w kolejce do odprawy paszportowej.W koncu jednak mozemy zmienic nasze zimowe ubrania na cos bardziej stosownego (na zewnatrz jest ponad 30 stopni!) i czekac 2 godziny na lot do Santiago de Chile tym razem z Lan Chile.