Drugi i ostatni dzien w Santiago.Jutro wyruszamy na zwiedzanie polnocnego Chile.To jest tak rozlegly kraj ze jesli chce sie cos zobaczyc naprawde a nie tylko ''zaliczac'' kolejne miejscowosci trzeba sie zdecydowac na zobaczenie czesci kraju.Ja i moj maz z naszymi 4 tygodniami zdecydowalismy sie na polnoc.Juz pierwszego dnia w Santiago kupilismy bilety lotnicze.Santiago - Arica - Antofagasta - Santiago z odskokiem Antofagasta - San Pedro de Atacama (autobusem), to byl nasz plan.Jesli chcielisbysmy pokonac te trase autobusem spedzilibysmy prawie tydzien przemieszczajac sie z miejsca na miejsce, np. Santiago - Arica to ok 20 godzin drogi.
Jako pierwszy tego dnia zobaczylismy Park Rzezby nad rzeka Mapocho w kolejnej trendy dzielnicy Providencia. Dla mnie nie tyle jest to park co miejsce gdzie zobaczyc mozna nowoczesne rzezby.Jak zawsze z nowoczesna sztuka nie bardzo wiadomo co artysta mial na mysli, ale mimo wszystko miejsce jest warte zobaczenia.Park jest bardzo przyjemny ale daje malo mozliwosci ucieczki przed palacym sloncem (kolejny dzien bylo ponad 32 stopni).
Nastepnie Sergio zabral nas do muzeum Pabla Nerudy La Chascona.Jest to wlasciwie dom ktory po smierci poety jego druga zona Matylda zamienila na muzeum.Kiedy Pablo i Matylda zamieszkali razem w tym domu on byl jeszcze zonaty a w tamtych czasach to byl skandal, zwlaszcza ze on byl powrzechnie znany.Dom wiec mial byc zakamuflowany z zewnatrz i prawie niewidoczny dla postronnego przechodnia, stad cale mnostwo drzew otaczajacych budynki.Pablo byl tez zafascynowany morzem wiec cale wnetrze przypomina kajuty ze statku.Do tego stopnia ze sprowadzil on orginalny bar ze statku i zainstalowal go w jadalni.Dom nie jest jednolita budowla.Jest to jakby kilka domow jeden obok drugiego polaczonych schodkami, przejsciami itd.Kolejne czesci byly dobudowywane w miare jak wlasciciele mieli pieniadze na renowacje. Z racji praw autorskich zdjecia mozna robic tylko na zewnatrz.
Kolejny lunch w Bellavista i kolejny spacer po tej pieknej dzielnicy.
Wieczorem poszlismy do teatru cala rodzina.Sztuka bylo nowoczesna, dekoracje zmienialy sie tak szybko ze wygladalo to jak film.Ogolnie bylo to bardzo ciekawe, ale poniewz ja nie mowie po hiszpansku nie wynioslabym nic z tego wieczoru gdyby nie Sergio ktory spedzil 2 godziny na tlumaczeniu mi wszystkiego na angielski, szeptem oczywiscie.
Zanim przyjechalismy do domu bylo dosyc pozno, a ja jeszcze musialam przepakowac walizki na kolejne 3 tygodnie.Zanim polozylismy sie byla ok 1 w nocy.Lot mielismy o 7 tak wiec pobodka byla o 4.30